Uciekający kapkejk

 

Te oczy... Te potworne oczy!


 

Dzień z życia Aliena





 

Podsumowanie kinowe 2011

Po podsumowaniu czytelniczym nadszedł czas na podsumowanie filmowe. 

Pod uwagę biorę tutaj tylko filmy, które widziałem w kinie i pod tym względem, rok 2011 był naprawdę udany i owocny. Chyba jeszcze nigdy nie zaliczyłem tylu filmów na dużym ekranie, bo było ich aż 40!

I nie myślcie sobie, że wygrałem w totka, czy coś. ;) Głównym powodem jest to, że większość z tych seansów była darmowa - darmowe wejściówki wygrywane z wielką częstotliwością w facebookowym konkursie Heliosa, darmowe wejściówki do Cinema City z Allegro, Środy z Orange i różne inne zaproszenia. :)

Nie wiem jak będzie w 2012, ale mam wrażenie, że nie uda mi się już uzyskać tak dużej liczby filmów. Ale nic to, zaczynam podsumowanie. Będzie tradycyjnie w formie Top 5.


5. Rango
reżyseria: Gore Verbinski


Genialna animacja, świetne dialogi, pełno humoru (i to takiego zrozumiałego głównie dla dorosłego odbiorcy, co wyjaśnia lekką konsternację rodziców, którzy zabrali dzieciaki do kina na kolejną "bajkę"). I jakby tego było mało, głosu głównej postaci użyczył jedyny w swoim rodzaju Johnny Depp. Moim zdaniem "Rango" to najlepsza animacja roku 2011.








4. O północy w Paryżu
reżyseria: Woody Allen


Najnowszy film Woody'ego Allena to naprawdę fajna, sympatyczna i ciepła rzecz. :) Idąc do kina, prawdę mówiąc spodziewałem się czegoś innego, ale najwyraźniej nie doceniłem Allena. Przez cały seans uśmiech nie schodził z mojej twarzy. A epizodyczne role charakterystycznych aktorów wcielających się w wielkie sławy XIX wieku, były naprawdę niesamowite (na szczególną uwagę zasługuje Adrien Brody, który nie tyle zagrał, co BYŁ Salvadorem Dali!). Nawet odtwórca głównej roli, Owen Wilson, którego niezbyt lubię, wypadł w tym filmie bardzo dobrze.






3. Szpieg
reżyseria: Tomas Alfredson


Nigdy nie byłem wielkim fanem kina szpiegowskiego, Jamesa Bonda i tego typu klimatów, ale "Szpieg" zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Ten film to całkowita antyteza przystojnego Agenta 007, otoczonego wianuszkiem olśniewających kobiet, skaczącego od jednej spektakularnej eksplozji do drugiej. Agenci w filmie Alfredsona są tak pospolici, że aż boli, ale za to ich umysły działają na najwyższych obrotach. Intryga w "Szpiegu" jest dosyć zawiła i z początku ciężko się w niej połapać, ale nadchodzi taki moment, kiedy puzzle zaczynają do siebie pasować i już do samego końca nie można oderwać wzroku od ekranu. A Gary Oldman swoją rolą zdecydowanie zasłużył na Oscara.




2. Czarny Łabędź
reżyseria: Darren Aronofsky


Film z początku roku, ale wspomnienia nie zatarły się ani trochę. Pan Aronofsky, jak zawsze zresztą, odwalił kawał świetnego kina, które nie pozwala o sobie zapomnieć. Niesamowita i wywołująca dreszcze podróż przez pełną mroku psychikę głównej bohaterki. Nie jest to kino lekkie, ale obrazy Aronofskiego nigdy się do takich nie zaliczały. Zresztą właśnie za to je cenię. W pełni zasłużony Oscar dla Natalie Portman.








1. Drzewo życia
reżyseria: Terrence Malick


Film, który zupełnie zwalił mnie z nóg i kompletnie zaskoczył swoją formą. Historia niby prosta, ale za to w jaki sposób zrealizowana! Niesamowite ujęcia, montaż, gra aktorska (wielkie brawa dla Seana Penna i Brada Pitta). Jest w tym filmie taki fragment, kiedy zaczynają się wyświetlać obrazy Ziemi, kosmosu, różnorakich zjawisk i dzieł Natury. Fragment ten trwa chyba ze 20 minut i z początku kompletnie nie wiadomo o co chodzi, gdzie podział się do tej pory oglądany film? Ale po chwili człowiek kompletnie odlatuje, podziwiając to co dzieje się na ekranie, do wtóru z doskonale pasującą muzyką. Pojawiają się nawet dinozaury! :) Po tym wszystkim film wraca na poprzednie tory, ale od tej pory wiedziałem już, że mam do czynienia z czymś naprawdę niezwykłym. A pod koniec można się popłakać jak bóbr! "Drzewo życia" to swego rodzaju filmowo-metafizyczne przeżycie.
 

Podsumowanie czytelnicze 2011


Nadszedł Nowy Rok i czas podsumowań, więc kilka takich pojawi się też na MiK. :)

Zaczniemy od małego Top 5 książek przeczytanych przeze mnie w 2011 roku.

W sumie udało mi się przeczytać 21 książek. Nie jest to może wynik imponujący, ale wydaje mi się, że jednak nie taki zły. Co prawda nie przebiłem roku 2010 (23 książki), ale przebiłem wszystkie poprzednie lata (ze swoją żoną nie mam zamiaru się porównywać, gdyż poślubiłem książkowego cyborga ;) ). Ciekawe ile książek czytam za statystycznego Polaka? ;)

Największym odkryciem był Haruki Murakami. Zakochałem się w prozie tego pisarza i udało mi się pochłonąć ponad 50% jego bibliografii (wydanej w Polsce). A jako że dominuje on na mojej liście przeczytanych, w Top 5 pojawi się tylko jedno jego dzieło (najlepsze z najlepszych i jednocześnie reprezentujące całokształt).


No to zaczynam, od miejsca piątego.

5. Samsara. Na drogach, których nie ma.
autor: Tomek Michniewicz


Przedstawiciel tak zwanej literatury podróżniczej, która, jak się okazało, bardzo mi przypadła do gustu (do tej pory raczej nie zdarzało mi się czytać książek z tego gatunku). Pan Michniewicz obrazowo i ciekawie opisuje swoje przygody i podróże. Widać, że ma bardzo lekkie pióro i czyta się to wyśmienicie. "Samsara" to naprawdę świetne źródło informacji o dalekich krajach, przynajmniej dla takich laików jak ja. ;)







4. Klub filmowy
autor: David Gilmour


To właściwie największe zaskoczenie tego roku. Książka, o której kompletnie nic wcześniej nie słyszałem (tzw. "z dupy" ;) ), która trafiła w moje ręce zupełnym przypadkiem, przyniesiona z biblioteki przez Żoneczkę. :) Jest to opowieść biograficzna, autor opisuje pewien okres ze swojego życia, kiedy jego syn, Jesse, postanowił rzucić szkołę. Pan Gilmour pozwolił mu na to, pod warunkiem, że każdego tygodnia będzie z nim oglądał trzy filmy, wybrane przez autora. Wśród tych filmów znalazło się wiele klasyki, co zainspirowało mnie do stworzenia własnej listy "filmów do obejrzenia", na podstawie "Klubu filmowego". Naprawdę świetna lektura dla osób, które kochają film. :)




3. Ślepowidzenie
autor: Peter Watts


Science-fiction w naprawdę poważnym wydaniu. Peter Watts eksploruje kosmos w sposób, w jaki nikt inny tego nie robi. Jego niesamowita wyobraźnia buduje przyszłość pełną genialnych wynalazków i pokazuje obce formy życia w zupełnie nowym świetle. Na dodatek, przyszłość Wattsa, to świat, w którym ludzie wskrzesili wampiry, do własnych celów. A jeśli o wampirach mowa, to "Ślepowidzenie" przedstawia jedną z najlepszych i najbardziej oryginalnych teorii dlaczego krwiopijcy boją się krzyża. Naprawdę polecam, choć nie jest to lektura lekka.







2. Gra o tron
autor: George R.R. Martin


Cykl "Pieśń Lodu i Ognia" Martina, to jeden z najlepszych cyklów fantasy w świecie literatury. Dlatego też, ze wstydem przyznaję, że dopiero genialny serial HBO uświadomił mi, że coś takiego w ogóle istnieje... Kiedy pierwszy sezon serialu dobiegł końca, od razu dorwałem książkowy pierwowzór, który zachwycił mnie jeszcze bardziej. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to rzecz epicka. :) Teraz walczę z pokusą znalezienia drugiego tomu, jednak najpierw wolę zaczekać na drugi sezon, żeby nie wiedzieć co się wydarzy.







1. Przygoda z owcą
autor: Haruki Murakami


Jak już pisałem, chciałem wybrać tylko jedną książkę Murakamiego, z tych które czytałem w zeszłym roku. Jednak jest to pewien symbol tego, że pan Haruki był w 2011 moim numerem jeden. "Przygoda z owcą" podobała mi się najbardziej, mimo że była to pierwsza jego książka, z którą miałem styczność (i zarazem pierwsza wydana w Polsce). W żadnej kolejnej powieści nie było już takiego nagromadzenia dziwnych i absurdalnych rzeczy, które będąc poważnymi, jednocześnie niesamowicie bawiły. Już sam blurb na tylnej stronie okładki zapowiada niezłą jazdę, a po lekturze książki, stylu Murakamiego nie można już pomylić z żadnym innym. W ramach ciekawostki napiszę tylko, że w indywidualnym rankingu dla tego autora, zaraz za "Owcą" plasuje się "Kronika Ptaka Nakręcacza", na trzecim miejscu, ex aequo "Kafka nad morzem" i "Tańcz, tańcz, tańcz". I zaraz za nimi "Norwegian Wood".


 
 
Copyright © 2013. Marzenia i Koszmary
Ta witryna wykorzystuje cookies (ciasteczka). Przeglądając ją wyrażasz zgodę na ich przechowywanie. Możesz je wyłączyć w ustawieniach swojej przeglądarki.